
Aktualności
Projekt "Bezpieczeństwo to wspólna sprawa" jest realizacji przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Daleszyckiej w okresie od 1 września do 30 listopada 2025r. i dofinansowany przez Narodowy Instytut Wolności w Rządowym Programie ‘Moc Małych Społeczności.
Celem projekt jest:
- promowanie zasad bezpieczeństwa publicznego w codziennym życiu,
- integrację mieszkańców wokół tematu odpowiedzialności za wspólne dobro,
- zwiększenie świadomości dotyczącej bezpieczeństwa w ruchu drogowym, w domu i w gospodarstwie rolnym,
- prezentację działań służb ratowniczych i profilaktycznych,
- wzmocnienie relacji międzypokoleniowych w lokalnej społeczności.

W projekcie zaplanowano działania takie jak:
- Przeprowadzono akcję informacyjnej na temat wpływu odpadów tekstylnych na ochronę środowiska oraz organizację pracowni i warsztatów kroju i szycia, aby dać „drugie życie” tekstyliom.
- Organizacja warsztatów udzielania pomocy przedmedycznej i obsługi defibrylatora, w której uczestniczyło 23 osoby z gminy Daleszyce
- Organizacja warsztatów podwyższenia kompetencji cyfrowych dla 20 osób w zakresie bezpiecznego korzystania z internetu, zakładania profilu zaufanego oraz bezpiecznego korzystania z usług elektronicznych,
- Organizacja pikniku edukacyjny pod nazwą „Bezpieczeństwo to wspólna sprawa” w miejscowości Niwy w dniu 26.10.2025r., który zgromadził ponad 200 mieszkańców gminy Daleszyce, przedstawicieli instytucji oraz organizacji działających na rzecz bezpieczeństwa. W programie znalazły się m.in.:
- pokazy ratownictwa i sprzętu pożarniczego przygotowane przez OSP Daleszyce,
- prezentacja działań profilaktycznych Policji, w tym zasady bezpiecznego poruszania się po drogach,
- Stoisko TPZD z plecakiem bezpieczeństwa, wyposażeniem apteczki turystycznej, defibrylatora oraz wystawą domowego generatora prądu.
- Stoisko Poradni Rodzinnej dr Skowerskiej w Daleszycach z rozmowami i poradami o zdrowiu oraz higienie sanitarnej.
- stoisko KRUS z materiałami edukacyjnymi dotyczącymi bezpieczeństwa w gospodarstwie rolnym,
- warsztaty pierwszej pomocy prowadzone przez ratowników,
- konkursy i quizy tematyczne dla dzieci i dorosłych z nagrodami,
- wręczenie certyfikatów ratownictwa medycznego dla 23 osób, uczestniczących warsztatach ratownictwa w ramach projektu przed organizacja pikniku.
- wspólne spotkanie przy ciepłym żurku przygotowanym przez lokalne gospodynie z Klubu Seniora w Niwach.
- Animacje dla dzieci w tym zabawy z Koziołkiem Matołkiem i Misiami i stoisko z darmowym popkornem MGOK w Daleszycach.
- Występy artystyczne grupy wokalnej TPZD, Klubu Seniora w Niwach i kapeli Zenka Zielińskiego z Krajna.
- Stoisko charytatywnej zbiórki na pomoc chorej Wiktorii Kępa.
Patronat honorowy nad piknikiem przyjął Dariusz Meresiński - Burmistrz Miasta I Gminy w Daleszycach i Tomasz Pleban - Starosta Powiatu Kieleckiego a patronat medialny Radio Kielce oraz opiekę medialną Telewizja TVP-3.
Edukacyjny charakter pikniku polegał na tym, że publiczność mogła wysłuchać bieżących informacji dotyczących bezpieczeństwa w prelekcjach głoszonych przez różne instytucje, oraz zwiedzić stoiska.
Ponadto każdy uczestnik mógł zaopatrzyć się w „Kartę Aktywności Pikniku” i uczestniczyć aktywnie w konkursie znajomości zagadnień zagrożeń społecznych prezentowanych na 7 stoiskach podczas pikniku. Kartę można było pobrać w punkcie informacji imprezy (stoisko TPZD - na terenie przy wejściu na pikniku). Po przejściu przez stoiska, przedstawiciele instytucji odnotowywali podpisem udział na stoisku a tym samym aktywny udział w procesie edukacji. Wśród uczestników, którzy złożyli wypełnione karty rozlosowano ponad 20 nagród rzeczowych w tym domowy agregat prądotwórczy o wartości ok 400 zł. W konkursie uczestniczyło 52 osoby, które poprawnie wypełniły zasady „Karty Aktywności Pikniku”.

Całość wydarzenia miała charakter otwarty i bezpłatny. Towarzyszyła jej przyjazna, rodzinna atmosfera sprzyjająca integracji i nauce poprzez zabawę.

Nauka gaszenia pożaru podręcznymi gaśnicami to sposób na kształtowanie nawyków postępowania w sytuacjach zagrożenia. Bo prawda jest taka — bezpieczeństwo to nie tylko kask na głowie czy gaśnica w garażu, ale też wzajemna pomoc, czujność i ta prosta, ludzka solidarność.

5. Rozwój instytucjonalny Stowarzyszenia poprzez zakup wyposażenia takiego jak: bank energii, agregat prądotwórczy, laptop z pojemną baterią, drukarka przenośna, apteczka pierwszej pomocy plecak ewakuacyjny do pokazów oraz wyprawka dla wolontariuszy (czapeczka, koszulka. W ramach rozwoju zaplanowano podnoszenie kompetencji zespołu (w tym wolontariuszy) poprzez kursy dla księgowej, dwóch animatorów czasu wolnego i dwóch opiekunów osób starszych. W trakcie projektu zostaną objęci opieką samotni seniorzy ( 20 osób), dla których po rozpoznaniu potrzeb zostanie wdrożona pomoc między innymi doradcza w załatwieniu spraw urzędowych, w zakupach, wykonanie drobnych napraw w domu itp w ilości 80 godzin w czasie projektu.

Bezpośrednim rezultatem realizacji projektu będzie udział 50 osób w warsztatach, objęcie opieką 20 seniorów, dofinansowanie do szkolenia zawodowego dla 5 osób oraz dokonanie zakup niezbędnego wyposażenia dla TPZD na wypadek wystąpienia zagrożeń oraz wzmocnienie rozwoju instytucjonalnego. Szacujemy, że w pikniku edukacyjnym o bezpieczeństwie udział wzięło około 250 osób a z informacją o bezpieczeństwie w czasie kryzysów poprzez stronę internetową i portale społecznościowe TPZD zapozna się ponad 1000 osób. Sądzimy, że działania w ramach projektu pozwolą na wzrost potencjału i liczebności członków oraz wolontariuszy, co wpłynie korzystnie na realizację podjętej misji TPZD.

Podsumowanie
Piknik „Bezpieczeństwo to wspólna sprawa” pokazał, że wspólne działania mieszkańców, instytucji i organizacji społecznych mogą realnie wpływać na poprawę jakości życia i bezpieczeństwa w lokalnym środowisku. Wydarzenie potwierdziło, że bezpieczeństwo naprawdę jest naszą wspólną sprawą — i że razem możemy w tym zakresie zrobić więcej. Dzięki wspólnemu wysiłkowi, zaangażowaniu i dobrej energii mogliśmy stworzyć wydarzenie, które połączyło naukę, integrację i zabawę.
Dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w wydarzeniu, a szczególne podziękowania kierujemy do organizatorów stoisk, wolontariuszy oraz służb i osób zaangażowanych w przygotowanie pokazów i atrakcji.
Opracował: St. Golmento – koordynator projektu.
Okres przed, w trakcie i po Powstaniu Listopadowym to działalność tak ważnych dla historii muzyki i literatury postaci jak: pianistka i kompozytorka Marianna Agata z Wołowskich Szymanowska (1789-1831) i jej zięć, poeta, wieszcz narodowy - Adam Mickiewicz (1798-1885). To on, w wierszu dedykowanym tej artystce, pełen podziwu, napisał: „Na jakimkolwiek świata zabłysnęłaś końcu, Tobie wieszcze chylą czoła … i harf tysiącem twoje opiewają przyjście. Królowo tonów”, a Szymanowska - jedna z pierwszych polskich kompozytorek i koncertujących w Europie pianistek, była bliską krewną ojca i dziadka Eufemii Rydeckiej - żony inż. Medarda Lipnickiego, potomka Józefa Zagrodzkiego z Cisowa – w 1727 roku, administratora Dóbr Cisów, potem subdelegata grodzkiego chęcińskiego.

Marianna Szymanowska; Fryderyk Chopin – domena publiczna
Przypuszcza się, że młody Chopin mógł być obecny na niektórych warszawskich koncertach Marianny Szymanowskiej, której miniatury fortepianowe, oparte na muzyce ludowej, były dla niego inspirujące. Jakże interesujące jest to, że artystka był spokrewniona z Wacławem Szymanowskim (1859-1930) - rzeźbiarzem, twórcą znanego pomnika Fryderyka Chopina w warszawskich Łazienkach. Wśród kompozycji Szymanowskiej, warto wspomnieć jej muzykę do Śpiewów historycznych Jan Ursyna Niemcewicza, które odegrały ważną rolę w kształtowaniu świadomości narodowej w tamtych czasach, a autor przesłał kompozytorce „wyrazy najszczerszego uwielbienia”. Przywódca filomatów Tomasz Zan pisał do Mickiewicza: „Właśnie przybyły trzy pieśni z Wallenroda przez Szymanowską ułożone. Zdaje się, że żadne inne na świecie nuty do nich nie przystały. Kocham Szymanowską”. Sztambuch pianistki zawierał wiele słów podziwu dla jej osobowości i talentu, a wśród wpisujących byli, między innymi: J. Elsner, K. Kurpiński, A. Catalani, F. X. Mozart, G. Rossini, F. Liszt, N. Paganini, L. Cherubini i inni. Johann W. Goethe, na którym w 1823 roku zrobiła ogromne wrażenie, opisywał ją jako „czarowną Wszechmogącą w królestwie dźwięków”, obdarzoną „talentem graniczącym z szaleństwem” i nawet wiersz Do pani M. Szymanowskiej jej dedykował, utrzymując z pianistką korespondencję do końca życia.
Mama wybitnej artystki - Barbara z Lanckorońskich Wołowska była siostrą cioteczną Jakuba Jana Rydeckiego, a starsza o kilkanaście lat, była zapisana w jego akcie chrztu jako świadek ceremonii. Wnuczką tego Jakuba, później nauczyciela języków obcych i wizytatora szkół, była inżynier Eufemia Rydecka, która w 1880 roku, w warszawskiej archikatedrze, poślubiła inżyniera Medarda Lipnickiego - potomka Józefa z Cisowa. Barbara z Lanckorońskich – mama pianistki była żoną Franciszka Wołowskiego, browarnika i razem tworzyli szanowaną rodzinę, a w ich otwartym domu prowadzono znany salon muzyczny, w którym, po latach prywatnej edukacji, występowała również ich córka Marianna, przed Chopinem uznana w Warszawie za „cudowne dziecko”.

Warszawska katedra p.w. Św. Jana Chrzciciela, polona.pl. – domena publiczna
Wspomnijmy jeszcze świętokrzyski wątek rodzinny. W 1810 roku pianistka Marianna z Wołowskich wyszła za mąż za Józefa Szymanowskiego, warszawskiego posesjonata i dzierżawcę otwockich dóbr. Józef, przyszły teść Adama Mickiewicza miał bratanka Aleksandra Szymanowskiego, który ożenił się z Marią A. Szanserówną, a ta była ciotką dla Stanisława Szansera - męża Stanisławy z Zagrodzkich. Jej ojcem był Józef Napoleon Zagrodzki, potomek Józefa Zagrodzkiego, subdelegata grodzkiego chęcińskiego, a ich wujem, późniejszy prezydent Kielc Stefan Artwiński, świadek na jej kieleckim ślubie.

Adam Mickiewicz - portrety, okładka zbioru nut, polona.pl – domena publiczna
Kiedy w 1827 roku Szymanowska wraz z dziećmi i siostrą wyjechała na kontrakt do Rosji, nikt by nie przypuszczał, że właśnie tam – w Petersburgu i Moskwie, dzięki niej, powstanie przystań wolności dla Polaków, a szczególnie dla grona filomatów tęskniących za Ojczyzną, której namiastką stał się jej gościnny salon. Stanisław Morawski - lekarz, filareta, pisarz pisał o Szymanowskiej: „jej ujmująca grzeczność, otwartość, naturalność, ciągle musujący dowcip, jej niepospolity talent muzyczny i piękna postać […] różniły całym niebem jej dom od domów innych europejskich artystek”.
W listopadzie 1827 wśród gości w salonie Szymanowskiej pojawił się Adam Mickiewicz. Starsza córka Marianny - Helenka Szymanowska zanotowała: „Dawno sobie życzyłam poznać tego sławnego poetę. Obiecał często bywać u nas i pożyczać niektóre polskie książki. Pan Mickiewicz równie przyjemnym w kompanii, jak i w wynurzaniu swych myśli i uczuć”. Bibliotekę Szymanowskich ubogaciły upominki od Mickiewicza m.in. pierwodruki Sonetów z dedykacją „Helenie i Celinie - Autor”, najnowsze, petersburskie wydanie jego Poezji, którego kartę tytułową opatrzył dedykacją: „Marii Szymanowskiej na pamiątkę przyjaźni”. Pojawiły się również wpisy do ich sztambuchów i wiersze.
Rozpoczęły się polskie spotkania: koncerty, obiady, spacery, wycieczki. Stałymi gośćmi i przyjaciółmi rodziny zostali m.in. Adam Mickiewicz i Franciszek Malewski, przyjaciele z czasów filomackich, którzy również pomagali córkom pianistki w nauce. Spotykali się w gronie znajomych w salonie pianistki nawet kilka razy dziennie. Śpiewano patriotyczne pieśni, Mickiewicz recytował swoje utwory jak również improwizował do akompaniamentu gospodyni, której umiejętności podziwiano. W imieniny Marianny Szymanowskiej, jak zanotowała Helenka: „Polacy przyszli do nas na herbatę i kolację polską. Pan Mickiewicz deklamował wyjątki ze swojego poemu Wallenrod i wykazał znamienity swój talent, nowość i głębokość myśli, pewny ogień i moc z przyjemnością połączone”. Wspaniale przebiegała w 1829 roku lutowa rocznica urodzin Adama Mickiewicza zorganizowana u Szymanowskich. Maria ułożyła inscenizację opartą na ostatnim wydaniu wspomnianych Poezji, w której role przydzielono młodym pannom Szymanowskim, ich wujowi Teodorowi i zacnym gościom. W maju 1829 roku Mickiewicz wyjechał z Rosji do Europy z listami polecającym od Marianny Szymanowskiej i został kilkakrotnie życzliwie przyjęty m.in. przez Goethego w Weimarze.

Maria Szymanowska, Polska Biblioteka w Paryżu; jej kompozycja – domena publiczna
Marianna Szymanowska zmarła 25 lipca 1831 roku, podczas epidemii cholery. Poprzedniego dnia uczestniczyła jeszcze w niedzielnej Mszy Świętej i jak pisano „jedna z ozdób swojej płci, jeden z wielkich zaszczytów swojego kraju stanął przed Panem Bogiem”. Osierocone córki Marianny Szymanowskiej pod jej opiekuńczymi skrzydłami wyrosły na piękne i mądre panny. Franciszek Malewski, syn rektora uniwersytetu w Wilnie, oświadczył się Helenie Szymanowskiej.

Celina z Szymanowskich – córka Marianny i Adam Mickiewiczowie – domena publiczna
Celina Szymanowska, osamotniona, wracała myślami do wspomnień o mamie, rodzinie i przyjaciołach, a niejeden raz czytała wiersz Adama Mickiewicza jej dedykowany: „Zaczyna się werbunek, widzę z dala: goni ogromna ciżba pieszych, ułanów, huzarów, niosąc imiona na kształt rozwitych sztandarów. Stanie się - będę wtenczas siwym bohaterem i z żalem rozmyślając o mych lat poranku, opowiem towarzyszom, że na prawym flanku, jam w tej armii pierwszym był grenadyjerem”. Kto by wtedy pomyślał, że los połączy Celinę Szymanowską i Adama Mickiewicza w Paryżu.
Kraj, A. Pacek, A. Wellem (Niemcy), M. Kowalski (Francja), R. Wilczyński
Jako delegatka Stowarzyszenia „Kielecka Rodzina Katyńska”, a zarazem Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Daleszyckiej, również razem z krewnymi, w tym z panią Ireną z rodziny Wojdanów – „Wybranieckich”, uczestniczyliśmy w uroczystych obchodach 82. rocznicy utworzenia Oddziału Partyzanckiego Armii Krajowej „Wybranieccy”, które miały miejsce, jak co roku, w daleszyckim Cisowie, oddając hołd Bohaterom, którzy w imię wolnej Polski - na ołtarzu Ojczyzny naszej złożyli swoje zdrowie i życie.

Cisów – zdj. B. Kraj Pomnik „Wybranieckich” w Cisowie – zdj. UMiG Daleszyce
Cisów to miejsce, gdzie podczas II wojny światowej, w okolicznych lasach, stacjonowali „Wybranieccy”, walczący pod dowództwem płk. Mariana Sołtysiaka „Barabasza” z niemieckim okupantem o wolną Polskę. To tam, w starodawnym świętokrzyskim lesie, którego drzewa bezpieczną dla nich czyniły kryjówkę, znaleźli swoją ostoję i wsparcie. Jak pisał śp. Barwicki – „Grzmot”: „Nie grały werble na partyzanta pogrzebie, często nawet salwy oddać nie zdołano …, a mogiłę tylko szarym igliwiem zasłano” i o tym „Wybranieccy” pisali do ludności, gdy stracili swoich żołnierzy pod Leszczynami: ”Z tym, gdzie nam los wskaże grób, przestaliśmy się liczyć. Często w beznadziejnej walce zdajemy sobie sprawę, że tylko drogą krwawej ofiary z naszego życia wytyczamy drogę do wolności”.

Z albumu pana Wojciecha Kołodzieja p. Wojciech Kołodziej – zdj. UMiG Daleszyce
29 czerwca 2025 roku, w Cisowie – gmina Daleszyce, odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę utworzenia Oddziału Partyzanckiego Armii Krajowej „Wybranieccy”, którego dowódcą był Marian Sołtysiak - „Barabasz”. Żołnierz AK - Stanisław Barwicki, pseudonim „Grzmot” napisał kiedyś: „Byłaś największą, podziemną armią świata, choć terror niemiecki zalewał kraj cały, a śmierć zawsze groziła lub więzienna krata, to wciąż powstawały twe nowe oddziały”. Tego dnia, w kościele pw. św. Wojciecha w Cisowie, zgromadzili się kombatanci, potomkowie i krewni rodzin „Wybranieckich”, również rodzina płk. Mariana Sołtysiaka – „Barabasza”, przedstawiciele: Urzędu Miasta i Gminy w Daleszycach z panem Burmistrzem Dariuszem Meresińskim na czele, Starostwa Powiatowego, Rady Sołeckiej Cisowa; radni powiatu kieleckiego, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, delegacje Światowego Związku Żołnierzy AK z Koła Nr 1 w Kielcach i Oddziału w Daleszycach, Stowarzyszenia Żołnierzy i Sympatyków 4. Pułku, druhowie z OSP w Cisowie, delegacja SRH „Żołnierze Gór Świętokrzyskich” oraz dzieci i młodzież ze szkół podstawowych z Cisowa i Daleszyc pod opieką nauczycieli i dyrekcji tych szkół, w tym zuchy i harcerze z 16. Drużyny Harcerskiej im. Oddziału Partyzanckiego AK „Wybranieccy” ze Szkoły Podstawowej im. płk. M. Sołtysiaka – „Barabasza” w Daleszycach.

Uroczystości w Cisowie – 29.06.2025; zdjęcie Urząd Miasta i Gminy Daleszyce
Stawiła się społeczność Cisowa oraz przedstawiciele Kieleckiej Rodziny Katyńskiej, Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Daleszyckiej, Klubu Gazety Polskiej - Kielce Centrum, mieszkańcy gminy i powiatu kieleckiego. W asyście sztandarów odbyła się uroczysta Msza Święta za żyjących i zmarłych żołnierzy Oddziału Partyzanckiego AK – „Wybranieckich”i za Tych, którzy im pomagali - celebrowana przez proboszcza, księdza Andrzeja Kaletę, który wygłosił poruszającą serca homilię i jak powiedział ta formacja, niczym „wybrana” do działania przeciw niemieckim okupantom: „była odpowiedzią na wyzwanie historii”, „powiedzieli: tak, nie wtedy, kiedy było łatwo, ale kiedy w cieniu śmierci trzeba było stanąć w prawdzie”, „żyjąc w wolnym kraju nie znaczy, że nasze zobowiązanie wobec przeszłości jest mniejsze, ale większe”, „musimy pamiętać - mamy obowiązek „chwycić się sumienia”, aby rozeznawać to, czego dotyczy naszej ukochanej Ojczyzny.

zdj. UMiG Daleszyce Cisów 2025 – nasza delegacja, zdj. p.Grzegorz
Następnie, po odśpiewaniu „Jeszcze Polska nie zginęła”, licznie zgromadzone poczty sztandarowe oraz uczestnicy rocznicowych obchodów 82.rocznicy utworzenia Oddziału Partyzanckiego Armii Krajowej „Wybranieccy” oddali hołd Bohaterom przy Ich cisowskim pomniku, gdzie żołnierze WOT, grupy rekonstrukcyjne oraz harcerze i zuchy wystawili warty. Połączyła wszystkich zebranych modlitwa za zmarłych „Wybranieckich”. Złożono wiązanki oraz wieńce z biało-czerwonych kwiatów i zapalono znicze w miejscu, będącym symbolem pamięci - niczym bratni grób wszystkich poległych żołnierzy tego Oddziału.

Poczty sztandarowe, Burmistrz Miasta i Gminy Daleszyce - p. Dariusz Meresiński - zdj. UMiG Daleszyce
Nie zapominamy i upamiętniamy – zgodnie z ich duchowym testamentem, którego elementy znajdują się we wspomnianym wcześniej liście „Wybranieckich” do lokalnej społeczności z prośbą, aby pamiętać!: „Dziś chcemy tylko od Was poszanowania … . Czcimy poległych pamięć - salwą honorową i wieńcem, na który padały łzy pozostałych przy życiu kolegów” i „pod kwiatem rzuconym ręką polskiej dziewczyny lżej im będzie spać w ciemnym grobie, gdzie śnią snem wiecznym o wolnej Polsce!”.

Cisów – zdjęcie Urząd Miasta i Gminy Daleszyce
Po oficjalnych obchodach, przyszedł czas na wspomnienia tamtych trudnych czasów II wojny światowej w ramach rozmów z potomkami i krewnymi „Wybranieckich”, w rodzinnej atmosferze, pod opiekuńczymi skrzydłami Pań z cisowskiego Koła Gospodyń Wiejskich. Wśród nich był nasz krewny - Wojciech Kołodziej - z rodziny Kołodziejów, Walochów i Wojdanów, wielce zasłużonych dla Ojczyzny, którego ojciec Tadeusz (ps. Aluś), stryj Zygmunt (ps. Orlicz II), dziadek Wacław (ps. Wujek) i babcia Stanisława (ps. Ciotka) byli w oddziale „Wybranieckich”. Deklamował swoje wiersze (tu fragmenty): „Ja – syn „Alusia” wiersz napisać chciałem, szkoda, że tak późno … . Nie ma już „Orlicza II, ”Wujka”, mego taty …”. Walczyli bo chcieli dla Polski wolności … . Po wojnie nie było orderów i kwiatów. Wielu z nich zginęło od bezpieki katów … .Wiersz już napisałem. Legenda została, jak to Świętokrzyskie - ta Ojczyzna Mała, gdzie szumią wciąż jodły i cisowskie lasy…”.

zdj. B.Kraj
I to one, drzewa – nadal żywe pomniki historii, rosnące również na malowniczych zboczach widocznych z cisowskiej doliny, wczoraj szumiące liśćmi, poruszanymi czerwcowym powiewem wiatru, w czasie wojny pochylały się nad grobami Bohaterów - „Wybranieckich” w daleszyckich lasach. I chciałoby się powtórzyć za Elizą Orzeszkową: „Mówcie, drzewa kochane, opowiadajcie, mówcie!”. Lecz odpowiedzi nie było: „Drzewa milczały, tylko po ich gałęziach przebiegł dreszcz lekki. Krótki, jakby z zimna nagłego”.
Cześć i Chwała Bohaterom!!! R.I.P!
Bożena Kraj – TPZD, Kielecka Rodzina Katyńska
„I gdzie jest drugie miasto tak liśćmi pokryte, jakby strzechą zielonej wokoło dachówki? Kasztany – pień obok pnia – nokturn cienisty za dnia. […] Na ławce profesor z książką, na drugiej hrabina w pince-nez, a na trzeciej żydowska dziewczynka jak róża”.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Kraków jest miastem o wyjątkowym, historycznym znaczeniu, nierozerwalnie związanym z naszymi dziejami i kulturą w jej duchowym i materialnym wymiarze społecznym. Wśród licznych obywateli tego miasta byli też potomkowie i krewni Józefa Zagrodzkiego z Cisowa.

Kraków - domena publiczna, polona.pl
Florian Straszewski h. Radwan (1768-1847) był synem Anny z Komeckich, córki krakowskiego burgrabiego i Antoniego - ziemianina, a wnukiem Floriana - skarbnika Krakowa. Będąc w żałobie, po utracie dwójki własnych dzieci, Florian z Józefą „piękną, wykształconą i majętną” zostali opiekunami sierot Marianny i Romana Rupniewskich (przyszłego powstańca listopadowego – kapitana), prawnuków Józefa z Cisowa. Żona Floriana odeszła jednak przedwcześnie. On sam lękał się potem o braci: Wincenty, porucznik, walczył we Francji, a Michał, kapitan, uczestniczył w kampanii napoleońskiej, niestety – Feliks zginął w Powstaniu Kościuszkowskim.

Florian Straszewski i jego pomnik w Krakowie - domena publiczna, polona.pl
Florian jako mąż Marcjanny Dembińskiej, przeniósł się około 1817 r. z Podkarpacia do Krakowa, gdzie kupili kamienicę przy obecnej Brackiej 9. Przyzwyczajony do codziennej aktywności, angażował się społecznie. Działał w Radzie Miasta i w Senacie Krakowa. Należał do Komisji Włościańskiej, włączał się w pracę Komitetu Budowy Kopca Kościuszki, a potem założył Komitet Upiększania Krakowa. Od 1820 r. kierował organizacją prac wokół Starego Miasta w celu zmiany charakteru tego zaniedbanego obszaru na rekreacyjny.

Kopiec Kościuszki – domena publiczna, polona.pl
Ponad dwudziestoletnie działania Floriana dla Krakowa stały się sensem jego życia. Nadzorował prace porządkowe: niwelację terenów, osuszanie, wytyczanie alejek, a potem stopniowe obsadzanie terenu krzewami i drzewami. Pisano o nim: „Mąż (ten) z nieporównaną gorliwością podjął się kierować robotami około pięknienia miasta, a to w zupełnej bezinteresowności i bez żadnej nagrody lub pensji”. Florian zdobywał fundusze na te cele, również z własnych zasobów. Odzyskiwał tereny przyległe do murów Starego Miasta i razem z prof. Radwańskim wybronił Barbakan przed planowanym przez Austriaków wyburzeniem. W trakcie prac na zboczu Wawelu pisano: „Z dawna osypane gruzem, śmieciskiem, porosłe dzikim zielskiem, niemiły czyniło widok. Zewnątrz więc czyścił górę Straszewski, skopując, nadsypując, równając, gładząc”. Podmurowano mury i baszty, zagospodarowano południowy stok: powstały winnice i sady brzoskwiniowe. Dzięki inicjatywie i pieniądzom Floriana, otwarto dla turystów Smoczą Jamę.
Florian kochał Kraków całym sercem. Spacerując, cieszył się Plantami, które coraz piękniej otulały serce miasta. W swoim testamencie zabezpieczył 3 tysięcy dukatów hol. w złocie na ich utrzymanie i rozwój (wartość kamienicy). Florian był szanowanym obywatelem, wyróżnionym medalami, który dyskretnie troszczył się o biednych. W testamencie zapisał też 2 tysiące zł dla miejskich organizacji charytatywnych. Zmarł w 1847 roku, kiedy marcowe słońce topiło śnieg na Plantach. Mieszkańcy Krakowa, właśnie tam, wystawili mu, pomnik - obelisk z tatrzańskiego granitu (wyk. Stehlik), otoczony później różanym kobiercem, a położony w pobliżu długiej ulicy, nazwanej potem ulicą Floriana Straszewskiego.
Kto by pomyślał, że około 26 lat po śmierci Floriana, pracę zawodową i społeczną w Krakowie podejmie Maurycy Straszewski – potomek Józefa z Cisowa i Józefa Kajetana urodzonego w Cisowie. Ojciec Maurycego - Ryszard, był bratankiem Floriana Straszewskiego. Urodzony na Podkarpaciu Maurycy (1848 -1921) przybył do Krakowa około 1871 r. jako doktor filozofii i matematyki, po studiach w Pradze, Wiedniu, Zurychu i Getyndze. Habilitował się na Uniwersytecie Jagiellońskim i został wykładowcą, a potem kierownikiem i dziekanem Katedry Filozofii, wiążąc się z uczelnią na 35 lat.

Dr. Maurycy Straszewski - domena publiczna, wiki
Zgodnie z ideą „filozofia na służbie człowiekowi” dbał o wydział i działał społecznie: w 1909 r. założył Tow. Filozoficzne, organizował zjazdy filozofów, brał udział w kongresach zagranicznych, redagował „Wielką Encyklopedię Powszechną”. Uznany za eksperta filozofii Orientu, był też myślicielem chrześcijańskim. Wykładał z pasją i wychowywał, a studenci, ceniąc jego osobowość, wybrali go patronem Krakowskiego Związku Studentów. Działał w organizacji patriotycznej Straż Polska i współpracował m.in. z Przeglądem Powszechnym i Krakusem. Wybrany został do Rady Miasta i był deputowanym w Wiedniu. Z radością, przez około 40 lat, jako członek Komisji Plantacyjnej, sprawował funkcję kuratora Plant. Za jego kadencji Planty, zajmujące 20 ha., otrzymały swój ostateczny kształt, m.in. przy Barbakanie, zamiast rozległego targowiska, pojawiła się sadzawka z romantycznymi akcentami.
Mieszkał przy ul. Floriana Straszewskiego, a jego rodzina to żona Maria z Sadowskich i dzieci: Henryk (w przyszłości dr filozofii); Michał (publicysta i dyplomata); Kazimierz (inżynier elektrotechniki i poliglota). Ich willa zwana „Małym Wawelem” (styl neorenesansowy), stała tuż przy uroczym zakątku Plant, zwanym Ogrodem przy Wawelu, miejscu inspirującym artystów, m.in. Stanisława Wyspiańskiego. W XX w. pojawiły się tam kamienne sowy autorstwa Chromego - symbole mądrości i filozofii, ku czci prof. UJ Maurycego Straszewskiego – potomka Józefa z Cisowa, który zmarł w 1921 roku.

Jan Matejko – domena publiczna, polona.pl
Kraków to miasto artystów – na czele z mistrzem Janem Matejką (1838-1893). Wśród jego przyjaciół był biograf wybitnego malarza - Izydor Jabłoński, brat cioteczny Konstantego Grodzickiego, potomka Józefa z Cisowa i krewny Maurycego. Matejko i Izydor studiowali razem malarstwo, a potem, jako profesorowie, nauczali w Krakowie: Jan - malarstwa historycznego, a Izydor - rysunku. Na Plantach, na ulubionej ławeczce Matejki, omawiano czasem poważne tematy. Jak piszą, inspiracji do obrazu Stańczyk „należy szukać w rozmowach artysty z przyjacielem Izydorem Jabłońskim, który miał podpowiedzieć artyście pomysł przedstawienia błazna w kontraście uczuć wewnętrznych z powierzchownością”.

Jan Matejko – domena publiczna – polona.pl
Jabłoński namalował wizerunki Jana, podziwiając również duchowość Matejki, który pracę zaczynał od znaku krzyża. Matejko napisał do Izydora: „Drogi memu sercu - choć tak późno, posyłam Ci kawałek opłatka z życzeniami, o jakie każdy z nas modli się co dzień”. Matejko kochał wawelską katedrę, a „stąpając z pietyzmem po jej posadzce”, wspominał polskie dzieje. Kilka lat po klęsce Powstania Styczniowego, otworzono sarkofag króla Kazimierza Wielkiego, co „przywołując przeszłość dawało wiarę w przyszłość”. Matejko był godnym tego świadkiem i ilustratorem, a Jabłoński pracował nad polichromią baldachimu dla króla, odnawiał też freski w katedralnej kaplicy świętokrzyskiej na Wawelu.
Kraków – miasto królów: Wawel, Planty, Sukiennice i historia narodu. Miejsca bliskie - poprzez doświadczenia i życiowe misje minionych pokoleń, o których nie możemy zapomnieć i jak pisała Jasnorzewska: „Zamku, legendo, czy pamiętasz o mnie? I ty, wieńcu kasztanów, kwitnących niezłomnie”.
B. Kraj, A. Pacek, A. Wellem (Niemcy), M. Kowalski (Francja), R. Wilczyński, S. Zagrodzki
Fryderyk Chopin (1810-1849), wyjeżdżając w listopadzie 1830 roku z Polski, był niespokojny - rozdarty pomiędzy potrzebami ducha pianisty i kompozytora, a uczuciami płynącymi z głębi serca: miłością do Ojczyzny, rodziny i nie tylko. Właśnie wtedy przeżywał swoje młodzieńcze zauroczenie osobą panny Konstancji Gładkowskiej (1810-1889), śpiewaczki operowej i rówieśnicy. Jak podają, w podróż, zabrał ze sobą rzeczy dla niego bezcenne: skromną obrączkę od dziewczyny, jej różową wstążkę oraz sztambuch, w którym zapisała, między innymi: „Pamiętaj, niezapomniany […], że w Polsce kochają Ciebie”.

Zdjęcia – domena publiczna; kolaż – B. Kraj
Fryderyk ujrzał ją - drobną, niebieskooką blondynkę, wiosną 1829 roku na koncercie studentek Warszawskiego Konserwatorium i tak to się zaczęło. Był widzem i, jak się uważa, zwrócił uwagę nie tylko na urodę Konstancji, ale również na jej piękny śpiew. Platoniczne uczucie ukrywał, ale nie przed przyjacielem i powiernikiem Tytusem Wojciechowskim: „ja już, może na nieszczęście, mam swój ideał, któremu wiernie, nie mówiąc z nim już pół roku, służę, który mi się śni”. Kiedyś spotkał ją przypadkowo na ulicy, a później w kościele i napisał potem: „w niedzielę, uderzony jednym niespodziewanym (jej) spojrzeniem …., z kwadrans nie wiedziałem, co się ze mną stało”. Chopin dzielił się z Tytusem wrażeniami z koncertów Konstancji: „Jak frazuje to byś się rozkoszował, cieniuje paradnie, a chociaż z początku, na wejściu, głos się trząsł, później bardzo śmiało śpiewała”. Kompozytor spotykał Konstancję w gronie znajomych i przy całej jego nieśmiałości, dyskretnie ją adorował. Ważny dla obojga był pożegnalny, październikowy koncert Chopina w Teatrze Narodowym w 1830 roku. Chopin zagrał m.in. Koncert e-moll, a w drugiej części wydarzenia występowała Konstancja Gładkowska w białej sukni, z głową pięknie ozdobioną różami.
Zdjęcia – domena publiczna
W cieniu Powstania Listopadowego, przez około rok po rozstaniu, Fryderyk i Konstancja korespondowali, ale wydaje się, że upływający czas i nowe doświadczenia sprawiły, że Chopin napisał: „Jej obraz przed mojemi oczyma; zdaje mi się, że jej nie kocham, a przecież z głowy nie wychodzi”. Jakim wielkim zaskoczeniem była dla kompozytora i innych wieść, że 22-letnia Konstancja Gładkowska, solistka Teatru Narodowego, zrezygnowała z kariery artystycznej, a w styczniu 1832 roku, w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie, wyszła za mąż za 28-letniego, dobrze sytuowanego wdowca - Józefa Grabowskiego, kupca, właściciela ziemskiego, a potem urzędnika rządowego.
Świadkiem na tym ślubie był brat pana młodego – Edward J. Grabowski (1809-1899), prawnik, powstaniec listopadowy, kontuzjowany w bitwie pod Grochowem, potem znany adwokat i doradca, m.in. Lubomirskich i Czartoryskich. Założył rodzinę z Zofią, córką generała Franciszka Krysińskiego i Marii, która była siostrą Jakuba J. Rydeckiego. To właśnie wnuczka Jakuba – inżynier Eufemia Rydecka poślubi w 1880 roku inżyniera Medarda Lipnickiego - potomka Józefa z Cisowa, a ich ślub, podobnie jak Konstancji Gładkowskiej, odbył się w warszawskiej archikatedrze. Kto by pomyślał, że ponad 65 lat później renowację tej zacnej świątyni, tuż po II wojnie światowej, dokonywać będzie m.in. zasłużony architekt, historyk sztuki i wykładowca prof. dr hab. Tadeusz Zagrodzki - potomek Józefa z Cisowa, autor książki Gotycka architektura katedry św. Jana w Warszawie.

Zdjęcie – domena publiczna
Wśród przyjaciół Chopina ważne miejsce zajmował wspomniany wyżej Tytus Wojciechowski (1808-1879), podobnie jak Fryderyk - uczeń Warszawskiego Liceum, mieszkający na pensji u państwa Chopinów, gdzie uczył się również gry na fortepianie. Potem ziemianin, absolwent studiów administracyjnych, powstaniec listopadowy, przedsiębiorca i działacz społeczny. Ożenił się Alojzą Marią hrabiną Poletyło, której brat poślubił Pelagię siostrę hrabiego Stanisława Potockiego (1837-1884) ze Złotego Potoku, h. Pilawa (Złota), dziadka hr. Jerzego P. Potockiego. Hrabia Jerzy Potocki, „wysoki, przystojny”, „z wąsem, w rembrandtowskim berecie” (Dziennik Polski – Hektary Historii), został mężem Marii Straszewskiej, odznaczony z rodziną medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, a potem poślubił jej siostrę Krystynę, a przodkiem tych Sióstr był również Józef Zagrodzki, subdelegat grodzki chęciński, związany z daleszyckim Cisowem.

Zdjęcie – domena publiczna
Wśród bliskich kolegów i przyjaciół Fryderyka Chopina byli również bracia Kolbergowie. Faktem jest, że potomek Józefa z Cisowa - Jan Jeziorański (1865-1933), inżynier technolog, przedsiębiorca i działacz społeczny został mężem Heleny Werner, a jego teść był bratem stryjecznym Fryderyka Wernera – męża Jadwigi Karoliny Kolberg. Jej ojciec - Wilhelm Kolberg (1807-1877) to inżynier, kartograf i powstaniec listopadowy. W rodzinie Kolbergów wspominano ich warszawskie mieszkanie: „w prawej oficynie Kazimierowskiego Pałacu na dole; Chopin z rodzicami mieszkał w tej samej sieni na drugim piętrze. Widywaliśmy się i bawili razem prawie codziennie, a w ostatnich latach uczyliśmy się w tych samych klasach Liceum”. Serdeczność ich relacji widać w liście Fryderyka do Wilhelma z Szafarni: „Kochany Wilusiu. Cieszę się, żeś zdrów i żeś wesół […], a zarazem to jest mi przyjemne, że do Ciebie pisać mogę”[…] Bądź zdrów, Kochany Wilusiu, a proszę Cię, pisz do mnie”. Ściskam Cię serdecznie, szczery Twój przyjaciel F. F. Chopin”. Kompozytor podarował Wilhelmowi Kolbergowi rękopis swojego Mazurka z op. 7, As-dur.

Zdjęcie – domena publiczna
Stryjami Jadwigi z Kolbergów Wernerowej byli Oskar i Antoni. Oskar Kolberg (1814- 1890) - zasłużony etnograf, folklorysta, kompozytor i chopinolog - patron Filharmonii Świętokrzyskiej w Kielcach, pisał w swoich wspomnieniach wiele o Chopinach, nawet o tym, że Fryderyk przychodził do nich „przez całą zimę trzy razy tygodniowo, wieczorem, na lekcje angielskiego”. Oskar, oczarowany ludową inspiracją w jego kompozycjach i mając szeroką wiedzę, zamierzał napisać książkę o Chopinie, a ten, w 1847, w liście do rodziny, napisał: „Powiedzcie podziękowanie Kolbergowi za jego mozolną pracę”. Antoni Kolberg, (1815- 1882) - utalentowany malarz, w 1832 roku, utrwalił na papierze wygląd salonu Chopinów przy ul. Krakowskie Przedmieście, co pomogło w jego rekonstrukcji dla celów wystawowych. Odwiedziwszy Chopina w Paryżu, Antoni Kolberg namalował jego portret. Tworzył też święte wizerunki dla warszawskiej archikatedry. Pierwsza żona malarza była córką słynnego architekta Henryka Marconiego, autora projektu sanatorium Marconi w Busku-Zdroju.
Uczucia miłości i przyjaźni są obecne z życiu młodego Chopina. Oczarowanie Konstancją Gładkowską było dla niego ważnym i inspirującym doświadczeniem, również w pracy kompozytorskiej tamtego okresu. Być może, Fryderyk nigdy nie dowiedział się, że w 1845 roku Konstancja straciła na zawsze wzrok, a jednak potrafiła, nawet w rozpaczy, znaleźć ukojenie, również w Bogu, jako oddana matka i żona kochającego Józefa. A przyjaźń? W poetyckiej melancholii, Fryderyk jako nastolatek, napisał: ”Rzadką jest przyjaźń prawdziwa, skąpo swych darów udziela, co za szczęścia ten używa, kto mógł znaleźć przyjaciela”. Wydaje się, że tych dobrych kolegów i przyjaciół mu nie brakowało, wśród których byli bracia Wilhelm, Oskar i Antoni Kolbergowie oraz Tytus Wojciechowski, który wyróżnił się szczególnie jako serdeczny powiernik kompozytora.
B. Kraj, A. Pacek, A. Wellem (Niemcy), M. Kowalski (Francja), R. Wilczyński
Strona 1 z 12